piątek, 31 października 2014

Halloween Special - "Z tyłu głowy"

Z okazji Halloween mamy dla Was opowiadanie Józefa Exterowicza "Z tyłu głowy". Zapraszamy tych, co się lubią bać!


– Obawiam się, że nic nie można z tym zrobić – powiedział lekarz, oglądając pod światło zdjęcie rentgenowskie. – Jesteście zrośnięci mózgami. Najprawdopodobniej nie przeżyłby pan operacji.
– Błagam pana, niech mnie pan z tym nie zostawia!
– Przykro mi, nie podejmę się operacji.
Lekarz podszedł do pacjenta, by jeszcze raz mu się przyjrzeć. Stanął za nim i spojrzał w wodniste, wybałuszone ślepia ohydnej twarzy, która znajdowała się z tyłu jego głowy. Wykrzywiała usta w paskudnym grymasie i pochrząkiwała, jakby śmiała się z całej sytuacji.

– Niech mi pan chociaż powie, co to w ogóle jest – poprosił pacjent z trudem powstrzymujący się od płaczu. – Mam to kurestwo od urodzenia. Nie mówi, nie je, tylko wrzeszczy albo się śmieje. I myśli…
– Jak to – myśli?
– Słyszę jego myśli w swojej głowie. Często mówi do mnie.
– Co mówi?
Wynaturzona gęba chrząkała i charczała coraz głośniej.
– Że… że mnie zabije.
Szeroki uśmiech ukazywał krzywe, pożółkłe zęby, a szkliste oczy łypały głupawo, uporczywie wbijając swój wzrok w lekarza.
– Jedyne, jak się zdaje, rozsądne wytłumaczenie – odpowiedział lekarz, który właśnie siadał za biurkiem, nie mógł bowiem już znieść upiornego spojrzenia. – Jest takie, że to pański brat bliźniak, którego częściowo wchłonął pan jako płód w łonie matki. To się zdarza, ale czegoś takiego jeszcze nie widziałem.
– Może zna pan kogoś, kto może mi pomóc? – dopytywał się zdesperowany mężczyzna.
– Niestety nikt nie podejmie się takiej operacji. Przykro mi.

Mężczyzna wyszedł z przychodni załamany. Założył kaptur na głowę, by nikt nie widział jego drugiej, odrażającej twarzy, i skierował się w stronę domu.
– Aaaaaaaa!!! – ulicę wypełnił tłumiony, lecz mimo to wyjątkowo głośny krzyk. Wszyscy przechodnie zaczęli oglądać się na jego źródło, a zawstydzony człowiek tylko przyspieszył kroku, naciągając kaptur na głowę, chcąc zasłonić obie swoje twarze, i tę odstraszającą, i tę poniżoną i udręczoną.
Zamknij się! Aaaaaaaa!!! Zamknij mordę! Zabiję cię! Zabiję cię, skurwysynu! Pożałujesz, że się w ogóle urodziłeś, łazęgo! Przestań! Poderżnę ci gardło i wykrwawisz się jak świnia! Zabiję! Przestań! Zabiję! Zabiję! Zabiję!
Gdy dotarł do domu, krzyk już ucichł, upiorne myśli uspokoiły się. Dobrze, że tylko ja mam kontrolę nad ciałem. Tak myślisz? Wezmę nóż i wydłubię ci oczy. Wyrwę ci flaki. Będę zabijał. Nie tylko ciebie. Ciebie zabiję na końcu. Nie jesteś w stanie tego zrobić. Jesteś tylko głupią, szkaradną mordą przyczepioną do mojej głowy. Ty bezużyteczny gnoju! Mogę z tobą zrobić, co chcę!
Myśli znowu ucichły. Wreszcie spokój. Mógł zająć się czymś innym. Popracować, pooglądać telewizję, cokolwiek. Każda czynność, na której się całkowicie koncentrował, dawała mu ukojenie. Czasami zapominał nawet o swojej klątwie, o tej narośli z tyłu głowy, która napawała każdego obrzydzeniem. Do późnej nocy znajdował sobie kolejne zajęcia, aż wreszcie zmęczył się i zaczął go morzyć sen.
Położył się do łóżka i zgasił światło. Połamię ci palce. Próbował liczyć barany, żeby szybciej zasnąć: jeden, dwa, powyrywam ci paznokcie, trzy, cztery, pięć, uduszę cię gnoju, sześć, zabiję cię, siedem, osiem, będę zabijał  i mnie, dziewięć, nie powstrzymasz!
Nie mógł tego znieść. Obrócił się na plecy i przycisnął mocno głowę do poduszki. Co, myślisz, że się uduszę, kretynie? Oddychamy tymi samymi płucami, nie jesteś w stanie mnie uciszyć, ty kupo gówna. Ach tak? Wstał z łóżka i stanął plecami do ściany. Co ty robisz, debilu? Łup!!! Z całej siły uderzył tyłem głowy o twardą ścianę. Łup! Aaaa! Łup! Przestań! Łup! Przestań, przestań! Łup! Zabiję cię! Łup! Przestań!!!
Przestał dopiero, gdy zdeformowana twarz pokryła się siniakami, a oczy zalała jej krew. Nie krzyczała już, tylko cicho łkała z bólu. Położył się z powrotem do łóżka i zasnął.
Śniło mu się, że wstał, ubrał się, wziął nóż z kuchni i wyszedł z domu. Że jego druga, upiorna twarz wraz ze swoją częścią mózgu przejęła nad nim kontrolę. Snuł się po mieście z nożem ukrytym w obszernej kieszeni bluzy, aż napotkał trzy pijane dziewczyny, najpewniej wracające z imprezy, czekające na autobus na pustym przystanku. Podszedł do nich. Gwałtownym ruchem ręki wyciągnął nóż i ciął jedną z nich przez twarz. Pozostałe dwie rzuciły się do ucieczki. Pierwszą zdążył przytrzymać za rękę. Ugodził ją nożem w plecy. Druga potknęła się, łamiąc sobie obcas w bucie. Złapał ją za włosy i przyciągnął do dwóch pozostałych, a potem dźgał, dźgał, dźgał… Gdy trzy dziewczyny zamieniły się w jedną ociekającą krwią masę, wtedy dopiero przestał. Obciął każdej z nich po małym palcu u ręki, zabrał je ze sobą i wrócił do domu. Umył nóż, schował go, przebrał się w piżamę i wrócił do łóżka.
Obudził się nagle, zlany potem. Dobrze, że to był tylko sen. Spojrzał na szafkę przy łóżku, gdzie stał zegarek. Obok zegarka było coś jeszcze. Trzy zakrwawione małe palce.
Mówiłem ci, że to zrobię. Kiedy ty śpisz, ja mam kontrolę nad twoim ciałem. Będę teraz zabijać co noc. Na końcu zabiję ciebie! To nie może być prawda! Mogę z tobą robić, co chcę! Będziesz moim niewolnikiem, a potem cię zabiję. O, nie. Właśnie tak. Nie. To ja ciebie zabiję, skurwysynu.
Poszedł do kuchni i wyciągnął z szuflady nóż. Ten sam, którym poprzedniej nocy zamordowano trzy dziewczyny, niedokładnie umyty, z kroplami krwi w kilku miejscach. Chwycił go mocno ostrzem do dołu. Zaczął na oślep dźgać się w tył głowy. Nóż wchodził głęboko w miękką, przypominającą guz tkankę przyrośniętej twarzy. Przestań! Aaaaaa!!! Co ty robisz?! To boli! Wykłuł jej wyłupiaste, wodniste oczy, rozciął jej nos, poszarpał wargi, język i podniebienie. Aaaaa! Natychmiast przestań, kurwa! Zabiję cię! Nie możesz mnie zabić! Ostrze wbiło się w miękkie pomarszczone czoło i przebiło się przez cienką i kruchą kość. Poczuł ból. Zaczęło mu dzwonić w uszach. Co robisz, idioto? Zabijesz i mnie i siebie! Nóż wbijał się coraz głębiej. Ból narastał, wrzaski cichły, coraz bardziej zagłuszał jej świdrujący pisk, obraz przed oczami ciemniał, aż w końcu zapanowała całkowita cisza i zupełny mrok.

2 komentarze:

  1. Wciągające... i niepokojące. Opis był dla mnie tak obrazkowy, że po cichu liczę na to, iż mi się nie przyśni jako filmowa projekcja! :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O to w końcu chodzi, żeby było strasznie ;) Ale faktycznie, wszystko jest super, dopóki się nie zgasi światła i nie pójdzie spać!

      Usuń