piątek, 1 sierpnia 2014

8 - odcinek 1.

Zapraszamy na premierowy odcinek serialu "8" Józefa Exterowicza z ilustracjami Konrada Kawskiego. Zachęcamy również do komentowania i udostępniania znajomym!




Starszy mężczyzna siedział na ławce nieopodal fontanny, czytając gazetę. Pojedyncze krople wody pryskające chaotycznie na wszystkie strony przyjemnie chłodziły jego ocienione pod rondem kapelusza czoło i odsłoniętą pierś. Był upalny letni dzień. Na niebie ani jednej chmury. Kilka wróbli szukało ochłody w fontannie poćwierkując wykończonymi upałem głosikami, a o wiele liczniejsze gołębie szwendały się między nogami siedzących na ławkach ludzi. Byli tam emeryci i matki z dziećmi, a także młody chłopak z dziewczyną, którzy postanowili wykorzystać ten jeden z pierwszych gorących dni.
Starszy mężczyzna spojrzał na pierwszą stronę gazety. MARTWI WRACAJĄ DO ŻYCIA. Maria Halošová z miejscowości Liptovský Mikuláš na Słowacji twierdzi, że jej mąż, którego pochowała dwa tygodnie temu, powrócił. Na cmentarzu… Głupoty – pomyślał mężczyzna i przewrócił stronę.



***

– Jak go poznałaś? – zapytał podekscytowany chłopak.
– Powiedzmy, że wystarczy być w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie – odparła dziewczyna. Widząc minę chłopca, która nagle spoważniała, dodała: – Normalnie, w klubie.
– Kotku, jeśli to wypali, będziemy zajebiście bogaci.
– I będziemy żyć długo i szczęśliwie? – spytała zalotnie, oplatając jego szyję rękami.
– Jeszcze jak szczęśliwie – odpowiedział patrząc w jej szare, pełne miłości oczy.
– Co zrobimy z taką kupą forsy?
– No, po pierwsze wyjedziemy za granicę… do ciepłych krajów… – mówił niskim głosem, a kąciki jego ust unosiły się w miarę, jak rozpromieniała się twarz dziewczyny. – Kupimy wielki dom nad morzem… będziemy chodzić na plażę i…
Krótki piskliwy dźwięk przerwał snucie tych wspaniałych planów.
– To mama – powiedziała dziewczyna spoglądając na telefon. – Muszę iść.
– No trudno, chodźmy.
Wzięli się za ręce, wstali i odeszli w głąb parku.

***
***
u.
się za ręce, wstali i odeszli wgłąb jąc na telefon. nów.
iły się w miarę, jak rozpromieniała się twarz dziewczyny. ałem g
– Czego tak walisz? – zapytała kobieta poprawiając szlafrok.
– Cześć, Anka – odparł stojący w drzwiach mężczyzna. – Jest Magda?
– Nie ma.
– Mieliśmy iść do kina.
– Ale wyszła.
– Mogę wejść?
– Jak musisz.
Mężczyzna wszedł do mieszkania. Było dość duże i ładnie urządzone, ale najwidoczniej od dawna niesprzątane. Anna podniosła tlącego się w popielniczce papierosa i zaciągnęła się.
– Kurde, Anka, jest pierwsza, a ty jeszcze w szlafroku? – oburzył się gość. – Widzę, że nadal nie gotujesz – dodał patrząc na walające się po podłodze puste pudełka po pizzy.
– Jezu, Piotrek, przestań zrzędzić – odparła kobieta. – Napiszę Magdzie SMS-a, że przyszedłeś.
Piotr stał na środku mieszkania z rękami w kieszeniach.
– Nie zaproponujesz mi kawy, herbaty?
Kobieta westchnęła ciężko.
– Kawy, herbaty?
– Nie, dziękuję.
Anna spojrzała, jakby miała zaraz na niego nawrzeszczeć, ale zamiast tego zapytała z udawaną grzecznością:
– Co u ciebie? Jak w pracy?
– Dobrze, nie narzekam. Teraz jest trochę spokojniej, właściwie…
Nagle zawibrował telefon leżący na blacie.
– Magda niedługo będzie. Jest pod domem.
– To dobrze.
Zapadła niezręczna cisza.
– A tobie jak leci?
– Pomalutku.
– Ładne mieszkanie.
– Dziękuję.
– Widzę, że ten twój ci nie żałuje.
– Ty nie mógłbyś mi tego dać.
– Nawet, gdybym mógł, to i tak bym…
Dał się słyszeć dźwięk klucza przekręcanego w zamku i do mieszkania weszła Magda.
– Hej, Madziu – przywitał ją mężczyzna.
– Cześć, tato – odpowiedziała dziewczyna.
– Gotowa?
– Na co?
– Mieliśmy iść do kina.
– Sorry, dzisiaj nie mogę. Za chwilę wychodzę.
Piotr zaniemówił na chwilę.
– Jak to wychodzisz?
– No normalnie.
– Byliśmy umówieni! Tylko mi nie mów, że idziesz spotkać się z tym Tomkiem! To nie jest chłopak dla ciebie!
– Tato, daj spokój.
– Co daj spokój? Powiedziałem, nie będziesz…
– Piotrek, odwal się od niej – wtrąciła się Anna.
­– Nie z tobą rozmawiam. Nie będziesz…
– Tato, mam już osiemnaście lat. Mogę robić, co chcę.
Piotr stał przez chwilę w milczeniu, z palcem wyciągniętym w grożącym geście w stronę córki. W końcu wydusił z siebie:
– A, w dupie to mam. Idę stąd. Bawcie się dobrze.
Wyszedł trzaskając drzwiami.

***

Gwałtowny wiatr zerwał się na pustyni, unosząc ziarnka piasku i zbijając je w przysłaniające niebo chmury. Nigdzie nie było ani śladu życia, jedynie samotny wąż przesuwał się bokiem po pomarańczowym piasku, pozostawiając esowate ślady.

***

Piotr poszedł do kiosku i kupił paczkę papierosów oraz zapalniczkę. Drżącymi palcami zerwał folię, wyjął papierosa, włożył go do ust i próbował odpalić, co udało mu się dopiero za trzecim razem. Cztery lata nie paliłem – pomyślał, wydmuchując dym, który zbierał się w szare obłoki wokół jego głowy. Cztery lata psu w dupę.

***

Magda stała przed lustrem w wydekoltowanej czerwonej sukience. Skropiła szyję perfumami, przyjrzała się swej twarzy pokrytej mocnym makijażem, po czym podniosła leżącą na szafce szczotkę i zaczęła rozczesywać swoje długie, jasne włosy. Gdy skończyła, włożyła ją do torebki, przejrzała się w lustrze po raz ostatni i wyszła do salonu, gdzie na kanapie przed telewizorem siedziała jej matka, nadal w szlafroku.
– Mamo, wychodzę – rzuciła.
– Dobrze, córciu – odpowiedziała Anna nie odrywając wzroku od telewizora.

***

Piotr zapalił drugiego papierosa, mimo że w głowie jeszcze kręciło mu się po poprzednim. Nagle zaczęła grać piosenka People Are Strange. Mężczyzna zaczął klepać się po kieszeniach, w końcu znalazł tę, w której miał telefon.
– Borowski, słucham. Zaraz tam będę.

***

Słońce powoli zachodziło. Park opustoszał. Starszy mężczyzna uniósł wzrok znad gazety, wsłuchując się w narastający gwar. Po chwili pod fontanną stanęła spora grupa hałaśliwej młodzieży. Mieli ciemną karnację i rozmawiali w jakimś charczącym języku.
Mężczyzna zaczął czytać artykuł z ostatniej strony gazety. ZAMACH W WARSZAWIE. Dziś wieczorem doszło do krwawego zamachu na wycieczkę z Izraela.
Starzec spojrzał na gromadzącą się wokół fontanny młodzież. Niektórzy z chłopców mieli na głowach jarmułki.
W brutalnej strzelaninie zginęło trzydzieścioro sześcioro dzieci oraz ochroniarz wycieczki.
Tuż obok ławki, na której siedział starzec, stanął łysy, postawny mężczyzna w garniturze. Pod opiętą marynarką wyraźnie zarysowywał się kształt pistoletu UZI.
Pozostałych ośmioro dzieci zaginęło. Trwają poszukiwania sprawców.
Drepczące po ziemi ptaki zerwały się do lotu, spłoszone hukiem wystrzału.

Następny odcinek

2 komentarze:

  1. Czekam na cd...przypomina mi to serial z jutrzejszą gazetą pod drzwiami ...super!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za komentarz! Zapraszam do przeczytania kolejnych trzech już opublikowanych odcinków, a w piątek - premiera odcinka piątego.

      Usuń